sobota, 17 maja 2014

Ania i dziennikarstwo...

Dwa dni temu mieliśmy zapowiedzianą wizytę dziennikarzy z lokalnej TV. Mili ludzie- zabrali mnie po drodze z Gdańska, gdzie pracuję. Przyjeżdżamy do domu, a Ani nie ma. Dzwonię.
I teraz, uwaga, dialog:

Ja: Gdzie jesteś?
Ania: Na spacerze z psem.
J: Ale przecież wiesz, że mieli przyjechać dziennikarze? I już są.
A: No wiem. Przecież właśnie dlatego jestem na spacerze. Daleko.
J: Ale oni chcą z tobą nakręcić kawałek.
A: Ale ja nie chcę.
J: Ale trzeba, to ważne. No chodź. Nakręcą tylko 5 minut z tobą.
A: A co mam  robić?
J: Co chcesz. Powiedzieć co o tym myślisz.
A: A mogę powiedzieć: Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
J: Możesz, ale dodaj z przodu "Panie Ministrze" ;)

Dziecię do domu wróciło, co powiedziało nie wiem- dowiem się jak materiał pokaże się w tv. :)

Miłego dnia :)
Zosia
ps Oczywiście jesteśmy bardzo wdzięczni dziennikarzom, którzy pomagają nam nagłośnić nasze działania!!! A Ania  jest tylko bardzo niechętna opowiadaniu o swojej chorobie... Gdyby ją dziennikarze pytali o konie i psy sprawy miałby się zgoła inaczej ;)


1 komentarz:

  1. Brawo, Aniu!!! Nareszcie ktoś miał odwagę zareagować na media zgodnie ze swoimi odczuciami! Dotychczas jedynie Adam Małysz odpowiedział kiedyś namolnemu dziennikarzowi: - Pan wybaczy, ale to jest głupie pytanie! Nie masz pojęcia, Aniu, jak mi się marzy usłyszenie z ust niemądrze przepytywanego przed kamerą delikwenta równie szczerej reakcji: - A co to pana obchodzi! Jak dotąd, nikt się na to nie zdobył, nawet z okazji 1 kwietnia :D Życzę Ci zdrówka i - BĄDŹ ZAWSZE SOBĄ!

    OdpowiedzUsuń