HISTORIA WALKI O LECZENIE

Poniżej nasze listy oraz korespondencja z Ministerstwem Zdrowia z czasów naszej walki o leczenie Ani i Julka Solirisem w ramach importu docelowego (w latach 2012-2014). Zostawiamy ją na blogu jako świadectwo tamtego okresu. Wtedy walczyliśmy o zgodę na sprowadzenie leku z zagranicy czyli tzw. "import docelowy" i jego sfinansowanie przez ministerstwo. Zgodę na sprowadzenie leku otrzymaliśmy, jednak finansowania leku nam odmówiono, co przy jego cenie było jednoznaczne z uniemożliwieniem naszym dzieciom leczenia.

Ministerstwo tłumaczyło się wówczas i nam i posłom i posłankom składającym interpelacje w naszej sprawie, że jest to kwestia proceduralna, a nie niechęć do opłacenia drogiej terapii. Usłyszeliśmy wówczas że ścieżka importu docelowego jest niewłaściwa i że producent ma wystąpić o wpis leku na listę leków refundowanych i przejść związane z tym procedury. 

Producent firma Alexion dopełnił wszelkich formalności z tym związanych, Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji wydała pozytywną opinię, ale nasze dzieci nadal nie są leczone. 

Historia walki o finansowanie leczenia w ramach tzw. importu docelowego



Ministerstwo Zdrowia wyraziło zgodę na import docelowy SOLIRISU - jedynego na świecie leku, który może uratować zdrowie i życie tych dzieci - w piśmie będącym odpowiedzią na wniosek złożony przez Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku. Niestety, kilka dni później odmówiło refundacji tego leku powołując się na fakt, iż SOLIRIS jest dopuszczony do obrotu i jako taki nie może podlegać refundacji w ramach importu docelowego, zgodnie z artykułem 39 ustęp 1 ustawy o refundacji. Czyli w pierwszym przypadku Ministerstwo wie, że preparat w Polsce jest niedostępny i godzi się na jego import, ale w drugim piśmie sugeruje, że przecież jest on dostępny w Polsce.



Ani ja wraz z mężem, ani rodzice Juliana nie rozumiemy i nie przyjmujemy takiego uzasadnienia. Powołanie się przez Ministerstwo Zdrowia w tym odmownym piśmie na fakt, że preparat SOLIRIS posiada ważne pozwolenie na dopuszczenie do obrotu wydane przez Komisję Europejską, nie jest uzasadnione, ponieważ nie jest ono wcale tożsame z dostępnością leku w Polsce. Lek posiadający pozwolenie Komisji Europejskiej, ale niedostępny w naszym kraju, może być sprowadzony właśnie w ramach
procedury tzw. importu docelowego i refundowany właśnie na podstawie art. 39 ust.1 ustawy o refundacji. Jest co najmniej kilka leków sprowadzanych i refundowanych w ten sposób, np. lek Kuvan firmy Merck Serono, który jest dopuszczony do obrotu w UE od roku 2008, na terenie Polski jest dostępny wyłącznie w ramach importu docelowego i refundowany ze środków publicznych zgodnie z artykułem 39 ustawy refundacyjnej. Zatem uzasadnienie odmowy refundacji leku dla chorych na a-HUS 12-to letniej Ani
i 6-cio letniego Juliana, jest sprzeczne z istniejącą praktyką Ministerstwa Zdrowia.



a-HUS to choroba ultra rzadka, a leczenie SOLIRISEM jest jedyną dostępną terapią  (tzw. lek sierocy).
Leczenie SOLIRISEM jest dostępne dla dzieci w Rosji, Słowacji, Czechach, na Węgrzech, w Turcji, Francji, Anglii, Niemczech, Hiszpanii i większości innych krajów europejskich. Czy fakt, że Ania i Julek urodzili się w Polsce ma ich skazać na cierpienie, życie w szpitalu, utratę nerek, przedwczesną śmierć? Jako rodzic nie zgadzam się na to! Nie wierzę, że tamte kraje stać, a Polski nie stać na leczenie dzieci. Podobnego  zdania są rodzice Juliana. Sześcioletni rówieśnik Juliana w sąsiednich Czechach, czy Słowacji, czy też w Niemczech ma szansę na normalne życie, dzięki leczeniu SOLIRISEM, dlaczego Julian nie może mieć takiej samej szansy?



Lek jest bardzo drogi, ale przecież obecne leczenie również jest drogie, a do tego nieefektywne. Jeśli Ania i Julek stracą nerki (co bez leczenia Solirisem nastąpi z pewnością), koszty terapii wzrosną wielokrotnie. Nie jest to więc kwestia wyboru między leczeniem drogim a tanim. Jestem przekonana że lek Soliris prędzej czy później będzie w Polsce refundowany. Byłoby jednak strasznym absurdem, gdyby stał się refundowany dopiero po utracie nerek przez nasze dzieci. Wtedy Ministerstwo oprócz kosztu leku, poniesie koszt dializ, potem przeszczepów i leków immunosupresyjnych. A jakość życia dzieci i tak będzie drastycznie niższa, niż w wypadku leczenia SOLIRISEM.



Jesteśmy też dotknięci sposobem, w jaki Ministerstwo Zdrowia prowadzi dialog z pacjentami. W dzień po wydaniu tej odmownej decyzji refundacji leczenia SOLIRISEM odbyła się debata, w której wzięli udział między innymi przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia, chorzy i ich rodziny, oraz reprezentujące ich Stowarzyszenie Chorych na MPS i Choroby Rzadkie. W barwnych i wzruszających słowach Podsekretarz Stanu Igor Radziewicz-Winnicki  opowiadał o tym, że budżet jest dla pacjenta, a nie odwrotnie, że chorzy na choroby rzadkie, o ile tylko istnieje skuteczny lek, mogą czuć się bezpiecznie, bo lek ten zostanie im zapewniony. Debata ta pod tytułem „Pacjent a budżet - co jest priorytetem w leczeniu chorób rzadkich w Polsce?” odbyła się w Warszawie w dniu 17.04.2014r. Czemu ta data jest ważna? Bo16.04.2014r, czyli poprzedniego dnia, ten sam Podsekretarz Stanu Igor Radziewicz-Winnicki, który tak ładnie mówił o leczeniu chorych na choroby rzadkie, podpisał odmowę refundacji leczenia dwójki naszych ciężko chorych dzieci.



Można podejmować różne decyzje, wiemy też, że decyzje polityczne, czy te związane z dzieleniem pieniędzy, nie są łatwe, ale nie mieści się w standardach cywilizowanego kraju mówienie ludziom w oczy, że chce się im pomóc, że mogą liczyć na wsparcie, gdy ma się pełną świadomość, że dzień wcześniej podpisało się odmowę tego wsparcia. Takie traktowanie poważnie nadwyręża zaufanie do rządzących, bo przecież ich zadaniem jest zapewnienie odpowiedniej opieki medycznej dla obywateli Rzeczypospolitej Polski, a w szczególności niewinnych dzieci. Dlaczego zatem Ministerstwo Zdrowia, które jest ostatnią deską ratunku dla Ani i Juliana, odmawia pomocy?



Zarówno my - rodzice Ani, jak i rodzice Juliana, jesteśmy bardzo rozczarowani, ale nie zamierzamy się poddać, i mamy nadzieję że Ministerstwo zmieni zdanie. Mamy również poparcie Stowarzyszenia Chorych na Mukopolisacharydozę (MPS) i Choroby Rzadkie którego jesteśmy członkami. Stowarzyszenie zapowiada, że nie zaprzestanie działań mających na celu uzyskanie leczenia dla pacjentów chorych na Atypowy Zespół Hemolityczno Mocznicowy. Nie zaprzestaniemy ich również my - rodzice dzieci chorych.



Mamy nadzieję, że pomożecie nam Państwo nagłośnić ta sprawę podpisując petycję i namawiając do tego również swoich znajomych i rodzinę. Atypowy Zespół Hemolityczno Mocznicowy to ultra rzadka choroba. Dzieci ciężko chorych na a-HUS jest zbyt mało i są zbyt słabe aby je usłyszano i zauważono bez Państwa pomocy. Jest nas przecież tylko kilkoro w Polsce.

Odmowa refundacji leczenia:



 

Odpowiedź na odmowę leczenia- wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy:









1 komentarz:

  1. Ciekawy artykuł. Do przyśpieszenia procesu medycznego warto, aby każda przychodnia była zaopatrzona w kolejkomat, który pozwoli zachować ład w placówce.

    OdpowiedzUsuń